Kosmiczna rasa najeźdźców atakuje małe miasteczko i porywa jego mieszkańców... Weirdness do potęgi, czyli piękne konie, szybkie kobiety, UFO, dyliżanse, lasery, nieustraszeni kowboje, międzyplanetarne machiny, strzelby i kosmiczne stwory w jednym wielkim widowisku sygnowanym nazwiskami gwiazd: Harrison Ford, Daniel Craig, Sam Rockwell, Adam Beach i kilku rdzennych aktorów indiańskich. Producenci także robią wrażenie: mi.in.: Steven Spielberg, Ron Howard, John Favreau i Brian Grazer. Jednym słowem sama śmietanka i pierwsza liga X muzy spod znaku dobrej (i często wcale niegłupiej) rozrywki. A więc rodzi się proste i naturalne pytanie: czy to wielkie skupisko hollywoodzkiej mocy i doświadczenia wystarczyło, by stworzyć porządny weird western, który ogląda się z przyjemnością bez zbytniego kręcenia nosem? Mix gatunkowy bowiem jest tu niezwykle odważny, więc znalezienie właściwej drogi w celu doprowadzenia do satysfakcjonującego mariażu dwóch tak odległych od siebie gatunków i jakiegoś sensownego wypośrodkowania klimatu tego dziwacznego westernu science-fiction (z elementami komediowymi!) było szalenie karkołomne. Czy udało się znaleźć złoty środek i sprzed ekranów zadowoleni odejdą zarówno fani westernu jak i SF?