Historia tytułowego rewolwerowca (Jodorowsky), przemierzającego pustynne rejony Meksyku wraz z dzieckiem (syn reżysera, Brontis). Podczas podróży trafiają do miasta, w którym dokonano na mieszkańcach rzezi. Kret dokonuje krwawego rozrachunku z mordercami, by następnie porzucić syna i wyruszyć w podróż z Marą (Mara Lorenzio), niewolniczką jednego z bandytów. Kobieta zmusza Kreta do pokonania czterech mistrzów Tao, dzięki czemu stanie się niezwyciężony i zasłuży na jej miłość. El Topo to opowieść inicjacyjna, kontemplacyjna, daleko wykraczająca poza ramy gatunku. Sam film można rozpatrywać na wiele sposobów, ze względu na jego otwartą fabułę i niezazębiające się wątki. Jodorowsky’emu udało się stworzyć dzieło wielowarstwowe, krytykujące religię jako źródło opresji człowieka i systemu który go więzi, a przestrzeganie jego reguł zbiega się z ograniczeniem wolności, która jest przyrodzonym prawem. To właśnie w recenzji tego filmu w 1971 roku Pauline Kael użyła pierwszy raz zwrotu „acid western”, do którego po latach, w 1996 roku powrócił Jonathan Rosenbaum w swojej recenzji „Truposza” Jarmuscha, konstytuując nowy gatunek. Dzieło nie miało łatwej drogi na ekrany kin, nie mając szans na normalną promocję, stał się przebojem na seansach tzw. midnight movies, filmów wyświetlanych w amerykańskich kinach w późnych godzinach wieczornych, gdzie zobaczyli go John Lennon i menedżer Beatlesów Allan Klein, angażując się w szerszą dystrybucję.