Największe ranczo USA w stanie Montana kierowane przez Johna Duttona (Kevin Costner) to oblężona twierdza. Z jednej strony nadciągają chciwi deweloperzy, z drugiej najstarszy w Stanach park narodowy Yellowstone, a z trzeciej Indianie pod wodzą żądnego dziejowej sprawiedliwości Thomasa Rainwatera (Gil Birmingham). Dodatkowo ranczo Duttona trapione jest wieloma poważnymi konfliktami wewnętrznymi (np. dramatyczna postać skonfliktowanej z całym światem i z samą sobą Bethany Dutton). Wszystko to na tle niesamowitych plenerów gór, lasów i rzek. Dzikiej zwierzyny także nie brakuje. Jednym słowem Yellowstone to epicki fresk o szybko rozpadającym się Dzikim Zachodzie XX wieku. Dzikim głównie w sensie ludzkich motywacji, poczynań i przypadków rządzących życiem. Temat rzeka. Ale jeden wątek (filmowy i pozafilmowy) zasługuje na szczególną uwagę. Mianowicie niemal powszechnie znienawidzona postać (nawiasem mówiąc pięknej) Moniki. To kwestia godna wręcz jakiejś pogłębionej analizy socjologicznej, ponieważ, jak to zauważył jeden krytyk filmowy: "(...) jest mało wyrazista na tle pozostałych charakternych bab. Walczy o prawa Indian, jest prawie wzorową mamą, itp. Ludziom już odpie*****, przywykli, że im współczesna popkultura patologiczne zachowania serwuje." Coś w tym jest, bo znamienne, że normalność wzbudza aż takie emocje. W dodatku głównie negatywne... Serial epicki do potęgi!