Film, którego myślą przewodnią mogłoby zostać słynne, polskie "A gdyby rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady?". Reżyser zapewne właśnie coś takiego miał na myśli plus kilka innych podobnych (i jednocześnie smutno-prawdziwych) lejtmotywów życia pracującej klasy średniej chyba wszystkich krajów. Bo szukanie drogi przez życie to nie jest prosta sprawa, można przecież - jak to śpiewa pewien śpiewak - stanąć na skraju wszystkich dróg nie widząc sensu ani celu... Tu grupa przyjaciół faktycznie postanawia rzucić na chwilę swe dotychczasowe, średnio satysfakcjonujące żywoty i obrać drogę dzisiaj już mniej uczęszczaną - wyjechać w przysłowiowe Bieszczady, czyli pędzić stado bydła z Nowego Meksyku do Colorado. Lekki, nienachalny i naturalny humor, mistrzowskie dialogi, duża doza refleksyjności bez zadęcia, przygoda, dziecinny flow bohaterów (co nie oznacza ani naiwności ani głupoty), zapomnienie o projektach, briefingach, przygnębiającej rutynie, upływającym czasie... B. Crystal, D. Stern, nagrodzony Oscarem J. Palance i cała reszta tworzą niezapomniane neo-westernowe, filozoficzno-komediowo-przygodowe kino drogi.