A Dirty Western był pewnego rodzaju klasykiem. Co prawda była to zwykła pornografia, ale ukazana w dość nietypowy sposób oraz z pewną dozą humoru i dystansu. Stworzyło to specyficzny klimat doceniony przez fanów bardziej ortodoksyjnych gatunków westernu. Kontynuacja jest niestety toporna, siermiężna, fatalnie wyprodukowana i bez krzty polotu pierwowzoru. Oglądamy pięć ponętnych pań i ich wyczyny z żądnymi mocnych wrażeń kowbojami. Ale obrazy te zadowolić mogą niestety chyba tylko element animalny jakiegoś gorszego sortu. Wszystko bez ładu i składu, niemal bez fabuły i z dialogami godnymi pożałowania. Jedynym plusem dodatnim tej filmowej klęski są dość niezłe kostiumy. I może jeszcze ruda Brittany O'Connell potrafiąca bez strachu i wahania rozbroić nawet największą i najbardziej naładowaną strzelbę (a wystrzałów się nie lęka). Zapewne kilka co bardziej karkołomnych scen z innymi uczestniczkami tych zaiste dzikich wydarzeń także zasługuje na uznanie (panie są zdrowe, wysportowane i mają ciała chyba z gumy), ale całość to jednak porażka i zadowoleni będą tylko najwięksi koneserzy kina klasy Ź.