Spaghetti odpowiedź na Skarb Sierra Madre (1948) o znamionach sequela filmu Hustona. Stary prospector Sam Cooper (Van Heflin) podobnie jak grany przez Waltera Hustona Howard z oryginału, mozolnie i po hemingwayowsku podejmuje wciąż ten sam trud zmagając się z losem, który nota bene sam sobie wybrał. Znajduje w końcu złoto, ale musi wysadzić w powietrze sztolnię razem ze zdradzieckim wspólnikiem, który chciał go zastrzelić. Wystarczy wrócić, odwalić gruz i dalej żyłę eksploatować, ale to robota dla kilku twardzieli. Tylko skąd wziąć takich, którym można zaufać? Cooper kaptując swego przybranego syna Manolo (George Hilton), popełnia poważny błąd. Deus ex machina zjawia się bowiem pewien tajemniczy blondyn (Klaus Kinski), którego Manolo wciąga do sprawy bez wiedzy Coopera. Manolo i blondyna łączy niejasna relacja o gejowskim posmaku, gdzie blondyn jest stroną bezwzględnie dominującą. W tym układzie Cooper na czwartego werbuje Masona (Gilbert Roland) ponieważ to człowiek ulepiony z tej samej gliny co on, stary westerner przestrzegający zasad. Tyle że Mason ma z Samem porachunki sprzed lat i zapowiada odwet za stare sprawy. Czteroosobowa tykająca bomba rusza po skarb. Kto okaże się Fredem C. Dobbsem? Trzymający w napięciu dramat wg. skryptu Fernando Di Leo rozegra się w spalonej słońcem, skalistej scenerii. Cały kwartet zagrał wybornie, ale i tak show kradnie Klaus w koloratce i kapeluszu typu fedora, wprowadzając do tej surowej opowieści powiew psychodelicznych lat 60.