Dwaj emerytowani szeryfowie z Teksasu, Gus McRae i Woodrow Call pragną spędzić resztę życia w miasteczku Lonesome Dove... I w taki niepozorny sposób rozpoczyna się akcja jednego z najbardziej udanych i lubianych westernów wszechczasów. Zasłużył sobie na to świetnym scenariuszem (na podstawie powieści Larry'ego McMurtry'ego z roku 1985 pod tym samym tytułem), doskonałą obsadą i znakomitą reżyserią. Wszystko to dało efekt niesamowitego klimatu Dzikiego Zachodu, epickości do potęgi i jakiejś takiej lekkości połączonej z humorem, które w ogóle wyróżniają filmy S. Wincera. Wyszło znakomicie, więc nie dziwota, że serial doczekał się nawet niezłej kontynuacji pt. Powrót nad Brazos (1993). Można tu dodać, że serial poszedł w zupełnie innym kierunku niż intencje autora książki, bo L. McMurtry chciał w powieści (za którą zresztą otrzymał Pulitzera) ukazać dzikość i surowość frontieru, odrzeć go z nadmiaru romantyczności, natomiast film stał się (i chyba dobrze) czymś zupełnie odwrotnym. O Na południe od Brazos można byłoby powiedzieć dużo więcej, bo to trampolina do sławy dla wielu uznanych dziś gwiazd (tych prawdziwych, tworzących naprawdę dobre kino).