Osadzony w czasach rewolucji Pancho Villi film Damianiego jest obrazem historycznym w rozumieniu Siergieja Eisensteina; mówiącym więcej o czasach w których powstał niż tych, o których opowiada. Ale to jednocześnie western całą gębą, z dynamiczną akcją, hekatombą trupów i historią męskiej przyjaźni twardych zabójców zakończonej zdradą. Nino (Lou Castel), Jankes-elegancik o twarzy wymoczka, to piorunująca mieszanka urodzonego mordercy i znakomitego taktyka. Gdy przyłączy się do bandy El Chuncho (Gian Maria Volonte), opracuje plan sprawnego opanowania wojskowych garnizonów gdzie Chuncho zdobywa broń i sprzedaje z zyskiem oddziałom rewolucyjnym. Prostoduszny zakapior Chuncho, człek gorącej krwi dla którego życie i śmierć to jedna fiesta obdarzy Nina pełnym zaufaniem, choć nie potrafi pojąć jego wyniosłej, lodowatej natury, unikania kobiet (w Meksyku?!) i pogardy dla zabawy po robocie. Gdy w końcu pozna prawdę o przyjacielu, będzie ona bardzo bolesna i spowoduje gruntowną przemianę w sercu prostego, meksykańskiego wsioka. W rewelacyjnej interpretacji G.M.Volonte, moralnie ambiwalentny Chuncho zintegruje się wewnętrznie jako człowiek i w końcu określi politycznie.,,..Lepiej kupcie za to dynamit, nie chleb! ..'' krzyknie w finale do kamery. To deklaracja rewolucyjnej postawy samych twórców, czerwonych radykałów Damianiego i scenarzysty Solinasa, a także Volonte, usuniętego nawet z komunistycznej partii Włoch za ekstremizm. ,,Kino walczące'' na krucjacie przeciw neokolonializmowi.