Szuler i rewolwerowiec Wes Hardin wychodzi z więzienia po długoletniej odsiadce i od razu kieruje się do drukarni. Ma ze sobą własnoręcznie napisaną historię bużliwego życia, którą chce opublikować, z nadzieją, że przedstawi się w odmiennym świetle w stosunku do tego, co sądzi opinia publiczna. I tak zaczyna się retrospekcja opowiadająca o młodości a następnie życiu jednej z najbardziej zabójczych sław Dzikiego Zachodu. Jest to całkiem udany, biograficzny western w reżyserii Raoula Walsha z bardzo przyzwoitą rolą Rocka Hudsona, który wcielił się w Johna Wesleya Hardina. Pierwsza część filmu koncentruje się na trudnych relacjach niedoszłego rewolwerowca z ojcem - kaznodzieją (John McIntire), oraz z przybraną siostrą Rosie (Julie Adams), które to miały doprowadzić do serii niefortunnych wydażeń początkujących śmiertelne żniwa Hardina. Prawdziwy Hardin był Teksańczykiem i słynął z niezwykłych zdolności strzeleckich, stawiających go na podium najszybszych i najprecyzyjniejszych rewolwerowców w historii Dzikiego Zachodu. Jak wielu innych wyrzutków z południa w pewnym momencie życia zyskał status romantycznego symbolu oporu przeciw nowemu jankeskiemu porzadkowi, panującemu po Wojnie Domowej. Ciekawostką jest, że w filmie jedną ze swych pierwszych mówionych ról gra późniejszy gwiazdor spaghetti westernów - Lee Van Cleef.