Dwaj gringos, Rio (Marlon Brando) i Dad (Karl Malden) napadają na bank w meksykańskim miasteczku. Ścigani przez oddział federales rozdzielają się, Dad wyrusza po świeże konie, a Rio usiłuje powstrzymać pościg. Jednak Dad, który zabrał ze sobą cały łup, ulegnie pokusie i porzuci kamrata na pastwę losu. Ujęty Rio ląduje w pierdlu na długie lata. Tymczasem Dad zakłada rodzinę, zostaje wybrany szeryfem i pędzi spokojny żywot miasteczkowego notabla. Pewnego pięknego dnia wizytę złoży mu zły szeląg z wypartej, łajdackiej przeszłości - Rio. Ale zamiast sięgnąć po broń, antagoniści udają że nic się nie stało. Brnąc w skomplikowaną grę pozorów, hipokryzji i blefu doprowadzą sytuację do punktu, z którego nie będzie już odwrotu. Obaj poniosą tragiczne tego konsekwencje. To western przewrotny i nowatorski, gdzie w niespiesznym rytmie dzieje się bardzo dużo, a do niekonwencjonalnych zachowań bohaterów dochodzi ironia twórców. Gdy dotąd w westernach sprawę rozstrzygało szybkie dobycie colta, tak tu podobną rolę odegra szybkie uwodzenie kobiet, cynicznie praktykowane przez czarusia Rio. Który jest istnym Docem Hollidayem wyrywania panienek i wykorzysta to jako integralną część swojej zemsty. Zachwycające aktorstwo Brando i Maldena dostaje wsparcie solidnego drugiego planu, złożonego z westernowych wyjadaczy (Slim Pickens, Katy Jurado, Ben Johnson). Nad scenariuszem filmu pracowali kolejno m.in. Sam Peckinpah, Stanley Kubrick i Karl Malden.