Schemat fabularny jest tu bardzo zbliżony do poprzedniego filmu wyprod. przez Ranown (Samotny jeździec, 1959). W obu filmach bohater eskortuje osobę, za odnalezienie której przewidziana jest nagroda. W obu prod. dochodzi do spotkania na stacji dyliżansów, gdzie garstka tajemniczych typów widzi w eskortowanej osobie szansę na łatwy zysk. Tym razem cennym ładunkiem nie jest przestępca poszukiwany listem gończym, ale porwana przez Komanczów kobieta – jej mąż za odnalezienie żony gotów jest zapłacić 5000 dolarów. Ofiara porwania Nancy Lowe (Nancy Gates) zostaje wykupiona przez byłego żołnierza, Jeffersona Cody’ego (Randolph Scott), który zapewnia, że nic nie wiedział o nagrodzie. Podstawowa różnica między tym filmem a Samotnym jeźdźcem tkwi w głównym bohaterze – choć zagrany przez tego samego aktora, złożony jest z innych składowych. Jefferson Cody rozpaczliwie poszukuje sensu życia, jego podróż nie przyniosła mu spełnienia, jest zmęczony i posuwa się do tego, że proponuje młodemu wyrzutkowi, aby się do niego przyłączył. Bo ma dość samotności i zaczyna widzieć pewien cel w życiu – pomoc drugiemu człowiekowi w zawróceniu go ze złej ścieżki. Jest to interesujące zwieńczenie serii psychologicznych westernów, gdzie duży nacisk położono na typy bohaterów, a nie na akcję. Wadą może być potraktowanie postaci kobiecych – widać to zarówno w Samotnym jeźdźcu, jak i w Porwanej przez Komanczów, gdzie kilkakrotnie podkreśla się urodę kobiet, jakby te bohaterki w ogóle nie miały charakteru.