Jedenasty (ostatni) western De Totha. Nietypowy, pesymistyczny, utrzymany w stylu filmu noir i klimacie survivalowym. Blaise Starrett (Robert Ryan) to bezwzględny hodowca bydła sprawujący władzę w niewielkiej, dwudziestoosobowej osadzie w Wyoming. Zamierza zabić ranczera Hala Crane’a, który swoją farmę odgrodził drutem kolczastym. Nie bez znaczenia jest też fakt, że Crane jest mężem Helen (Tina Louise), którą Starrett darzy głębszym uczuciem. Pojedynek zostaje przerwany przez bandę łotrów ściganych przez armię za dezercję i kradzież. Gangiem dowodzi Jack Bruhn (Burl Ives), który wymaga pomocy lekarza. Jego ciężka rana od kuli zwiastuje śmierć, ale nie koniec kłopotów, gdyż jego ludzie tylko czekają na to, by wyrwać się spod kontroli dowódcy. Film wyraźnie podzielony na dwie odmienne w stylu części. W pierwszej mamy kameralny (osadzony we wnętrzach i oparty na dialogach), trzymający w napięciu konflikt między ludźmi, którzy mają różne interesy do załatwienia. W drugiej zaś do głosu dochodzi jeszcze jeden – najbardziej bezlitosny – antagonista. Jest nim mróz typowy dla surowej zimy, zmuszający człowieka do nieprzyjemnej i skazanej na niepowodzenie walki o przetrwanie. Przy okazji Blaise Starrett dostaje szansę, by odpokutować dawne winy... Ten film będący adaptacją powieści Lee E. Wellsa to świetna zapowiedź przemian, jakie czekają na ów gatunek w kolejnej dekadzie – zbliża się czas antybohaterów, a Dziki Zachód przestaje być miejscem honorowych pojedynków o słuszną sprawę.